Translate

wtorek, 29 marca 2011

NASZYJNIKI Z ORZECHÓW KUKUI

Tung molukański (Aleurites moluccanus ), nazywany także tungowcem molukańskim, dwuguzem trzyłatowym, kroplanem trzyłatowym, kukui – gatunek drzewa o wysokości do 15 m, z rodziny wilczomleczowatych (Euphorbiaceae). Prawdopodobnie pochodzi z Malezji. Jest obecnie uprawiany w licznych krajach tropikalnych i subtropikalnych. Olej kukui zawiera dużą ilość nienasyconych kwasów tłuszczowych (przede wszystkim kwas linolowy). Często wykorzystywany do celów kosmetycznych. Kwiaty barwy białej. Owoc - okrągły, o średnicy do 5 cm, zawierający 3 duże pestki.

Tung molukański (Aleurites moluccanus ), nazywany także tungowcem molukańskim, dwuguzem trzyłatowym, kroplanem trzyłatowym, kukui – gatunek drzewa o wysokości do 15 m, z rodziny wilczomleczowatych (Euphorbiaceae). Prawdopodobnie pochodzi z Malezji. Jest obecnie uprawiany w licznych krajach tropikalnych i subtropikalnych. Olej kukui zawiera dużą ilość nienasyconych kwasów tłuszczowych (przede wszystkim kwas linolowy). Często wykorzystywany do celów kosmetycznych. Kwiaty barwy białej. Owoc - okrągły, o średnicy do 5 cm, zawierający 3 duże pestki.

Z nasion zwanych bankulami uzyskuje się olej bankul. Używany jest on głównie do wyrobu pokostów i mydła. Wyciąg ma właściwości wygładzające, uspokajające, regenerujące, stabilizujące. Jest składnikiem łatwo wchłanianym, zwiększającym odporność skóry na czynniki zewnętrzne (posiada naturalny filtr przeciwsłoneczny), łagodzi podrażnienia. Rozgniecione nasiona, zawierające ok. 60% tłuszczu są używane także do oświetlania. Nasiona wykorzystuje się w kuchni indonezyjskiej (znane jako kemiri), malajskiej (buah keras) i hawajskiej.


 Orzechy Kukui wykorzystuje się do produkcji biżuterii, z powodu bardzo małej wagi i wyjątkowego połysku , czasem występują także trawione o chropowatej powierzchni lub malowane w hawajskie kwiaty i tym podobne wyspiarskie motywy. Uwaga na platikowe podrobki – choć pomysl podrabiania czegoś takiego jak orzechy może wydać się z pozoru szalony, od kiedy naszyjniki z orzechów kukui stały się ozdoba celebrytek, trafiły także do popularnych sieciówek – w tańszej jak na nasze warunki plastikowej wersji. Oryginalne lei z orzechów kupione na Hawajach kosztuje kilka dolarów – kolega przywiózł siostrze z wakacji na Hawajach, podobne w salonie Deni Kler kosztowały w tym czasie kilkaset złotych, podczas gdy plastikowe w Camaieu można było kupić za kilkadziesiąt złotych.   W gazetach znajdziemy fotografie na których noszą je np. :Jessica Simpson, Sara Jessica Parker.
 

Lei – hawajska nazwa wieńców i girland sporządzanych z kwiatów i innych materiałów. Odpowiednik na Tahiti i Wyspach Cooka nosi nazwę ei, zaś na Samoa -  ula. Pierwotnie lei miały charakter sakralny, były ofiarowywane bogom podczas religijnych obrzędów obejmujących tańce i pieśni. Wręczano je również ważnym osobistościom na znak szacunku. Pozostałością tej tradycji jest rodzaj peleryny z długich girland kwiatowych lei ali'i, którymi zdobi się pomnik króla Hawajów Kamehamehy I. Zwyczaj robienia i wręczania lei znany jest w całej Polinezji. Obecnie jest zachowywany bardziej na użytek przemysłu turystycznego, kojarzą się przede wszystkim z hawajskim tańcem hula i girlandami lei 'a'i, wręczanymi turystom.


Naszyjnik z czarnych orzechów kukui








Naszyjnik z pomarańczowych orzechów kukui




Naszyjnik z brązowych orzechów kukui

Naszyjnik z  orzechów kukui kolor tzw. "tiger" jasne

Naszyjnik z  orzechów kukui kolor tzw. "tiger"ciemne

Naszyjnik z czarnych trawionych orzechów kukui



































































Tradycyjny hawajski naszyjnik wytwarzany z pustych w środku orzechów kukui. Naszyjniki składają się 22, 32 bądź 44 orzechów wplecionych w satynową tasiemkę. Każdy z nich jest ręcznie robiony, nie ma dwóch identycznych, ponieważ orzechy różnią się kształtem i wybarwieniem. Choć biżuteria z kukui wydaje się z pozoru duża i wyglądająca masywnie, jest leciutka i wygodna w noszeniu. Spotyka się też kolczyki i bransoletki. Oprócz gotowych wyrobów, można kupić orzechy luzem i stworzyć własną kompozycję kolorystyczną. Dostępne są poprzez internet na stronach poświęconych własnoręcznej produkcji biżuterii i prefabrykatom jubilerskim.

Naszyjnik z  orzechów kukui koloru niebieskiego
Naszyjnik z  orzechów kukui 
Naszyjnik z  orzechów kukui koloru pomarańczowego
Naszyjnik z  orzechów kukui malowanych w kwiaty hibiskusa
Naszyjnik z  orzechów kukui koloru czarnego, 32 szt.orzechów = ok. 80 cm długości sznura

Naszyjnik z orzechów kukui
Naszyjnik z orzechów kukui
Naszyjnik z orzechów kukui łączonych z perłami
Zielone orzechy kukui - sprzedawane na sztuki, jako forma prefabrykatów jubilerskich do wyrobu biżuterii

poniedziałek, 28 marca 2011

SEX AND THE DRAWINGS...

Zbierając materiały do tekstu o szekspirianach wystawianych w katowickim CSP, szukałam informacji dotyczących dokonań zawodowych scenografów, których prace pokazano podczas wystawy. Szczególnie zainteresowała mnie twórczość Otto Axera, ze względu na wyrafinowanie plastyczne jego prac i wpływy paryskie. Poszukiwania były trudne, gdyż Axer unikał wystaw i publikacji. Na jednym z serwisów aukcyjnych natrafiłam na album zatytułowany „OTTO AXER”, zdjęcie dodane do aukcji przedstawiało tylko okładkę, treść owiana była tajemnicą. Zadałam pytanie osobie sprzedającej: "proszę o spis treści, czy to są szkice kostiumów teatralnych czy inne rysunki?". Jej odpowiedź wydała mi się dziwna: "Książka nie ma spisu treści ani ilustracji. Ze wstępu sporządzonego przez Julię Hartwig wyczytałam, że jest to "szkicownik rysunkowych wprawek" notujący drobiazgi otaczającego świata. Generalnie są to szkice zawierające postacie podczas różnych przedstawień np. Szekspira. Są to szkice trochę karykaturalne...powiązane także z muzyką, widać na nich jakieś gitary. Kostiumów teatralnych jako takich z pewnością tu nie ma :-) " Zaintrygowana, postanowiłam kupić książkę w ciemno. W jednym z artykułów poświęconych twórczości Axera wspomniano, że starszy pan miał dwie namiętności: malarstwo i kobiety. 




















 Album z rysunkami Otto Axera

W innych źródłach wspominano, że często malował akty kobiet i szkice inspirowane Szekspirem. Wkrótce dostałam przesyłkę, album mnie nie zawiódł, ale zrozumiałam ostatnie zdanie jakże powściągliwej wypowiedzi sprzedającej. Czy tak trudno współczesnemu człowiekowi powiedzieć, że to rysunki nagich postaci, o kompozycji i charakterze zbliżonym do postaci na obrazach Picassa np. Panny z Awinionu czy Guernica? Dlaczego jesteśmy nie przygotowani do rozmów o sztuce współczesnej i tak bardzo nas zawstydza? Dziwne to, tak samo zresztą jak tłum zwiedzających kaplicę sykstyńską, który przeszedł już selekcję przy wejściu /kuse spódniczki, topy na cienkich ramiączkach czy szorty są tu niedozwolone/ i przyzwoicie okryty spaceruje pod sklepieniem pełnym roznegliżowanych postaci, którym następcy Michała Anioła domalowali figowe listki, by nie gorszyli swą nagością w 100 %.



Grafiki Romana Kalarusa

                 Roman Kalarus (ur. 21.03.1951) grafik i malarz, odbył studia w ASP w Krakowie /Wydział Grafiki w Katowicach. Dyplom uzyskał w 1976 r. Obecnie jest profesorem, prowadzi Autorską Pracownię Plakatu w Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach. Bierze czynny udział w wystawach zbiorowych grafiki i plakatu w Polsce i zagranicą.
Jest ponadto autorem (wspólnie z Joanną Piech ) malowideł sakralnych w kościołach. Wykłada na katowickiej ASP. Uprawia plakat, drzeworyt barwny, collage, rysunek, malarstwo i projektowanie autorskie. Otrzymał wiele nagród i wyróżnień w konkursach na plakat i grafikę, w tym 2 razy Grand Prix na Biennale Plakatu Polskiego w 1995 i 2001 roku, 1 nagrodę na Festiwalu Plakatu w Krakowie w 2001 r., brązowy medal na Biennale Grafiki Użytkowej w Brnie(Czechy) 1990 i Triennale Plakatu w Toyamie (Japonia) w 2003 r. Zaliczany jest do czołówki polskich twórców plakatu.

Okładki programów teatralnych zaprojektowane przez Romana Kalarusa

Rysunki autorstwa Romana Kalarusa ilustrujące program spektaklu Cabaret, Teatr Rozrywki

Tabloidy oswoiły nas już z publikacjami o braku tzw. „niewymownych” u jednej z celebrytek borykającej się z problemem alkoholowym, żeby nie być gołosłownym (sic!) tekst wzbogacały zdjęcia. Każdy mógł to zobaczy na wystawie kiosku, kto się nie zniżył do tego poziomu, też nic nie stracił, bo inne media ochoczo podchwyciły temat i długo jeszcze go analizowały. Nie przypominam sobie, by wtedy ktokolwiek odezwał się w obronie dobrego smaku, czy chociażby moralności, ale gdy idzie o sztukę miarka jest inna. Artyści w tym kraju mają procesy o obrazę uczuć religijnych a nagość w sztuce wywołuje dziwne reakcje. Jestem szczęśliwa posiadaczką drzeworytu „Maja” autorstwa Romana Kalarusa. Skojarzenia z obrazami „Maja ubrana” i „Maja naga” autorstwa Francisco Goi, wystawianymi w Muzeum Prado są jak najbardziej na miejscu. 





Drzeworyt „Maja” Romana Kalarusa

Na kanapie oprócz dziewczyny siedzi jeszcze kot i pies, na pierwszy rzut oka, widać tylko zwierzęta, wpatrując się dłużej można dostrzec całość przedstawionej sceny. Przez długi czas obraz wisiał w pobliżu stołu w jadalni, część gości nie zauważała w ogóle w czym rzecz, część doznawała iluminacji po czasie i obwieszczała to głośno, co stawało się tematem dalszej rozmowy. Najczęściej padało pytanie czemu tytuł brzmi Maja skoro żadnej dziewczyny tam nie ma tylko zwierzęta na kanapie? Przyznam, że brakuje mi trochę tych jakże zabawnych rozmów, niestety zdarzały się też wizyty podczas których goście cały czas wpatrywali się w swoje nakrycia i godzinami grzebali w talerzu unikając podnoszenia wzroku na dumnych gospodarzy siedzących na tle swojej ulubionej Mai. Tak więc zmieniliśmy aranżację wnętrza, Maja zmieniła miejsce, ale zyskała doskonałe towarzystwo w postaci dwóch prac Andrzeja Urbanowicza wykonanych jego autorską techniką na drzeworytach Hiroshige Tu także potrzebny jest sokoli wzrok i chwila zastanowienia, faktura rysunków jest zbliżona do tego co mamy na banknotach, w zależności od kąta patrzenia widzimy różne obrazy. Z zakupem tych grafik wiąże się długa historia, pierwszy raz zobaczyłam jedną z nich na wystawie wiecznie zamkniętej galerii w Pszczynie. Kilka miesięcy później, po niezliczonych rozmowach telefonicznych i podchodach godnych serialu „Detektywi” udało nam się dotrzeć bezpośrednio do pracowni artysty, poznać go i kupić nasze wymarzone obrazy. W drodze na poddasze jednej z zabytkowych kamienic w centrum Katowic, które jest pracownią artysty spotkamy na klatce schodowej zabawną rzeźbę z dwóch splecionych pni drzewa, pień przedstawiający kobietę ma założone skórzane wysokie kozaki, zupełnie jak Madonna w trasie promującej płytę Hard Candy. Rzeźba tak jak indiański totem oznacza, że wkraczamy na terytorium artysty i znajdujemy się w świecie, w którym to on wyznacza pojęcia i granice. Osoby, którym z trudem przychodzi wymawianie słowa nagość nie maja tu czego szukać i powinny na ostatnim półpiętrze u stóp tej instalacji wykonać w tył zwrot.

                 Andrzej Urbanowicz ( ur. 1938,  w Wilnie), zajmuje się malarstwem, grafiką, jest autorem aranżacji przestrzennych, realizuje działania parateatralne. Eseista, krytyk. W latach 1956-1958/1958-1962 studiował w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, a następnie na Wydziale Grafiki krakowskiej ASP w Katowicach; dyplom w 1962. W 1963 r. odbyła się jego pierwsza wystawa indywidualna w Galerii Sztuki Nowoczesnej (Krzywe Koło) w Warszawie. W latach 1963-1968 studia nad okultyzmem, magią, pogłębianie wiedzy z zakresu historii i religii starożytnych kultur krajów Bliskiego Wschodu i Grecji oraz filozofii starożytnej i średniowiecznej; intensywne zainteresowanie alchemią (postrzeganą jako gnostycka droga duchowa), a także jungowską psychologią głębi, początki eksperymentowania z użyciem psychodelików – „modyfikatora świadomości” W drugiej połowie lat 60., wraz z zaprzyjaźnionymi: Urszulą Broll, Antonim Halor, Zygmuntem Stuchlik i Henrykiem Waniek spotykają się w Katowicach, aby dyskutować i rozważać problemy ich nurtujące, a także realizować wspólne przedsięwzięcia artystyczne. 1967 Osoby te zawiązały Tajną Kronikę Grupy Pięciu Osób (23 XII), zwaną później Ligą Spostrzeżeń Duchowych lub kręgiem ONEIRON. W latach 1967-1971 podejmuje, głównie z Henrykiem Wańkiem, szereg działań artystycznych , m. in. happeningowe spektakle, pokazy-misteria, oraz przedsięwzięcia translatorskie i wydawnicze. W latach 1967-1968/1969 członek Grupy „Arkat”. W latach 1967-1969 inicjuje powstanie Galerii Śląskiej, przemianowanej następnie na Galerię Katowice PSP-ZPAP; prezentuje w niej wystawy, organizuje sesje teoretyczne, spotkania dyskusyjne, poświęcone sztuce współczesnej. W latach 1968-1970 inspiruje i organizuje, odbywające się corocznie, ogólnopolskie sympozja pod nazwą Katowickie Spotkania Twórców i Teoretyków Sztuki. Spotkania te odegrały istotną rolę, jako forum wymiany niezależnej myśli artystycznej. Od roku 1968 zaczyna praktykować buddyzm Zen. W latach 1972-1978 zajmuje się działalnością wydawniczą, prowadzoną poza oficjalnym obiegiem, związaną z problematyką kultury i religii, szczególnie buddyjskiej. W latach 1978-1991 pobyt w Stanach Zjednoczonych , w roku 1979 stypendysta Fundacji Kościuszkowskiej w Nowym Jorku. W roku 1992 wystawa retrospektywna (1962-1992) w Galerii Sztuki Współczesnej BWA w Katowicach. W latach 1992-1994 działa autorski Teatr ONEIRON 2; pierwszym spektaklem teatru były „Więzy” . W latach 1993-1994 powołuje Ośrodek Edukacji Kulturą „Hermaion”.
W 1996 roku zakłada Teatr ONEIRON 3. Teatr ONEIRON 2 i ONEIRON 3 - to teatry magiczne i wizyjne, z właściwą sobie poetyką rytualnej anarchii, zacierające granicę między ceremoniałem a wydarzeniem mistycznym, pomiędzy erotyką a kosmiczną wzniosłością.
Prace w zbiorach: Muzeum Narodowe w Warszawie, Muzeum Narodowe w Poznaniu, Muzeum Śląskie w Katowicach, Muzeum Górnośląskie w Bytomiu, Muzeum Sztuki w Łodzi, Muzeum Ziemi Lubuskiej w Zielonej Górze, BWA Katowice, Muzeum Historii Katowic, Muzeum Okręgowe w Koszalinie.

http://www.urbanowicz.art.pl


Grafiki Andrzeja Urbanowicza

Przeglądając książkę Young Fashion Designers Marty R. Hidalgo, zawierającą rysunki żurnalowe i fragmenty szkicowników młodych hiszpańskich projektantów mody, natrafimy na nieco zaskakujące rysunki 
ze szkicownika Gori de Palma. Bondage jest inspiracją dla jego damskich kolekcji.

Gori de Palma (ur. 1976 r. na Majorce), wykreował swoją własną markę po zaprezentowaniu kolekcji "Confusion" podczas Tygodnia Mody w Barcelonie. W jego kolekcjach widoczne są wpływy i fascynacja subkulturami takimi jak rock&roll, punk. Więcej o artyście dowiemy się odwiedzając jego stronę i podziwiając aktualne projekty.

http://www.goridepalma.com

Rysunki ze szkicownika Gori de Palma

Najprawdopodobniej widziałam wszystkie odcinki serialuSex and the City”, w związku z tym nic już mnie raczej nie zdziwi, no może oprócz faktu, że wciąż jest tak wielu, którzy się dziwią. Rozmowy czterech przyjaciółek, pełne poczucia humoru i swobody wielu wydają się wielu osobom w złym guście. Oburza ich zachowanie Lady Gagi, nie wiedzą nawet, że kiedy patrzą na teledysk Bad Romance z jej udziałem oglądają właśnie projekty Alexandra McQueen’a, ulubionego projektanta gwiazdy. Śmieją się, że to takie dziwaczne, pokręcone i jak z magazynu dla dorosłych. Nie mogą uwierzyć, że autor tych projektów jest legendą świata mody. Salt -‘n’- Pepa śpiewały kiedyś “Let’s talk about sex”, może czas ponownie podjąć ten temat, skoro jest tak wszechobecny i znajdujemy go wszędzie, już nie tylko w dużym mieście? 

Alexander McQueen (właśc. Lee McQueen, 17.03.1969-11.02.2010) uczył się w Savile Row tailor Anderson & Sheppard. W wieku 20 lat rozpoczął krótkotrwałą pracę dla projektantów Koji Tatsuno i Romeo Gigli. Studia podyplomowe ukończył w Central St. Martins College of Art. W zasadzie karierę zawodową zaczynał od projektowania garniturów dla Księcia Karola, jednak znany był przede wszystkim ze swoich oryginalnych projektów obuwniczych - fankami jego szpilek były m.in. Victoria Beckham, Janet Jackson, Lady GaGa. W świecie mody pomogła mu zaistnieć Isabella Blow – uznawana za jego muzę i będąca jego najwierniejszą klientką.
Na początku swojej kariery tworzył projekty prowokacyjne. W późniejszym czasie jego stroje stały się łagodniejsze, często inspirowane historią lub filmami, nie mniej zawsze wywoływały duze emeocje i zaskakiwały. Uznany za Najlepszego Projektanta Roku 1996 r.
W tym samym roku został głównym projektantem domu mody Givenchy. W 2001 r.zrezygnował z posady w Givenchy i rozpoczął pracę u Gucciego. W 2001 przeniósł się do Paryża.

http://www.alexandermcqueen.com 



Szkic Alexandra McQuen’a i Lady Gaga ubrana w jego strój, Brit Awards 2010

Lady Gaga w teledysku Bad Romance ubrana w strój Alexandra McQuen’a
i słynne buty pancerniki

„WIELE HAŁASU O NIC? SPRAWDŹ SAM…”

Do końca marca 2011 r. w Centrum Scenografii Polskiej będącym oddziałem Muzeum Śląskiego w Katowicach trwa wystawa „Wiele hałasu o nic, z Hamletem w tle”. Ponad 300 eksponatów pochodzi z adaptacji dzieł Szekspira, znajdziemy tu szekspiriana - projekty kostiumów i dekoracji, fotografie ze spektakli i wreszcie same kostiumy. Ułożono je wg tytułów dzieł z jakich pochodzą, chociaż nazwiska ich twórców są równie ciekawe i znamienite. Zwiedzanie wystawy rozpoczynamy od „Wesołych Kumoszek z Windsoru” /reż. Maciej Zenon Bordowicz, Teatr Polski Warszawa, premiera 10 lutego 1970/, niebieska suknia widoczna na pierwszym planie, noszona była przez Annę Nehrebecką. Obok na ścianie wiszą rysunki przedstawiające projekty tych sukni. Zresztą na szkicach pochodzących z innych przedstawień również znajdziemy nazwiska aktorów, dla których były przeznaczone, zanotowano też rozmiary, wzrost i informacje o rodzaju materiału jakiego należy użyć. Pożółkły ze starości papier i postrzępione brzegi arkuszy świadczą o roboczym charakterze tych projektów, notatki na marginesach dowodzą, że służyły na różnych etapach powstawania spektaklu i przekazywały wiele informacji o zamierzeniu autora i sposobie zrealizowania jego wizji. 

„Wesołe kumoszki z Windsoru”,              Projekt scenografii O. Axera
kostiumy projektu Otto Axera                  do przedstawienia „Macbeth”


„Cymbelin”, kostiumy projektu Otto Axera         

            Wystawa ta jest wyjątkową okazja do zobaczenia prac takich artystów jak Otto Axer, który przeważnie nie udzielał wywiadów i nie zgadzał się na wystawy. CSP posiada w swoich zbiorach pokaźna liczbę jego prac, znane są też 54 plansze z projektami do jedynego w jego dorobku filmu „Kazimierz Wielki” (1975).
Otto Axer (1906-1983) pseudonim Rex, malarz i scenograf, przed II wojną studiował na ASP w Krakowie w pracowniach Władysława Jarockiego, Wojciecha Weissa i Fryderyka Pautscha oraz przebywał w Paryżu jako stypendysta, gdzie dołączył do grona kapistów związanych z prof. Józefem Pankiewiczem. W 1932 r. zadebiutował jako scenograf, pracował razem z Andrzejem Pronaszką i Leonem Schillerem w teatrach Łodzi, Lwowa i Warszawy. Czas wojny to ucieczka z getta i udział w Powstaniu Warszawskim oraz pobyt w obozie jenieckim. Po wojnie kontynuował pracę scenografa, ostatnie projekty pochodzą z lat 70-tych, ostatnie 11 lat życia poświecił swojej drugiej pasji – malarstwu. Pomimo swoich spektakularnych sukcesów w teatrze, uważał się przede wszystkim za malarza. Najbardziej charakterystyczne są akty i portrety kobiet jego autorstwa oraz cykl Muzykanci (1959) i pochodzące z lat 70-tych kompozycje z cyrkowcami i dziećmi oraz rysunki inspirowane sztukami Szekspira właśnie czy inne poświecone tematyce związanej ze światem chasydów. Sam wraz ze swoim ulubionym jamnikiem był ulubionym bohaterem rysunków Eryka Lipińskiego na ostatniej stronie „Przekroju”.
Pokazane tu kostiumy jego projektu przywodzą na myśl ten ulotny klimat malarstwa Chagalla i stroje cyrkowców i kuglarzy. Tłem dla niezwykle barwnych i rozedrganych postaci jest stonowana, geometryczna i minimalistyczna scenografia. Jak mówił „przez całe życie starałem się niepotrzebne rzeczy wyrzucać ze sceny, mimo że je narysowałem, że je wybudowałem”.


Projekty kostiumów, Jadwiga Mydlarska-Kowal

W półmroku, podobnie jak w teatrze, oświetlone reflektorami podziwiamy projekty przedstawione na misternych szkicach, czasem powstałe w technice kolażu, jak prace Barbary Zawady, wyklejone z kawałków tkanin z jakich miał powstać kostium lub lekko zaznaczone kolorową plamą kształty sylwetki, jak błazny Zofii Wierchowicz. Rysunki te są same w sobie dziełem sztuki, oprawione i odpowiednio wyeksponowane mogłyby stać się ozdobą wnętrza. Przyznam, ze marzy mi się posiadanie takiego szkicu, projektu błazna i o ile mi wiadomo, nie jestem w tym marzeniu odosobniona.
Każdy z prezentowanych artystów ma charakterystyczny sposób obrazowania swoich projektów. Na rysunkach Kazimierza Wiśniaka w mistrzowski sposób uchwycono światła rampy, które wydobywają z półmroku sceny szczegóły sylwetek bohaterów.
Kazimierz Wiśniak (ur. 1931) scenograf, malarz, rysownik, grafik. Studiował w krakowskiej ASP na wydziałach architektury wnętrz i scenografii. Jeszcze w czasie studiów współtworzył Piwnicę pod Baranami, tam też zadebiutował jako scenograf. W 1958 roku przygotował dekoracje do "Jeziora trzech wieszczek" Daniela François Aubera w reżyserii Piotra Skrzyneckiego. Zresztą wtedy i właśnie z Piotrem Skrzyneckim był autorem pierwszego polskiego powojennego komiksu zatytułowanego "Szaszkiewiczowa, czyli Ksylolit w jej życiu" drukowanego w "Przekroju". W 1959 roku zadebiutował na scenie dramatycznej tworząc scenografie do "John Gabriel Borkman" Henryka Ibsena, w reżyserii Jerzego Zegalskiego /Teatr Ziemi Lubuskiej w Zielonej Górze/. Na początku kariery, w latach 1959-1963, K. Wiśniak pracował w Teatrze Śląskim. Od 1963 roku związany był przede wszystkim z Krakowem i Wrocławiem, gdzie współtworzył wiele inscenizacji Henryka Tomaszewskiego we wrocławskim Teatrze Pantomimy. W latach 1963-1971 był scenografem Teatru im. Słowackiego. Od 1972 roku, przez dziesięć lat, pracował w Starym Teatrze. W 2000 roku porzucił scenografię. Ilustruje książki i maluje, uczestniczy w plenerach artystycznych.
Opracował ponad 250 scenografii w teatrach krajowych i zagranicznych. W Krakowie był wieloletnim dyrektorem teatru Bagatela z repertuarem skierowanym na edukacji młodzieży, potem współredagował pismo "Salwator i Świat". Jest autorem wydanej w 1998 roku książki "Z życia scenografa".



Projekty Kazimierza Wiśniaka dla Wrocławskiego Teatru Pantomimy

Znaczący jest też fakt, że przedstawione projekty na wystawie pochodzą z różnych lat II poł. XX w. i reprezentują zmiany jakie zachodziły w sztuce i wzornictwie na przestrzeni tego czasu. Autorami są wybitni twórcy, czasem jak w przypadku duetu Lidii i Jerzego Skarżyńskich pedagodzy, którzy kształcili kolejne pokolenia scenografów.
Jerzy Skarżynski (1924-2004) podczas okupacji uczył się w Kunstgewerbeschule w Krakowie - placówce założonej przez nazistów, która miała być czymś w rodzaju szkoły zawodowej, ale dzięki doskonałym pedagogom okazała się ważnym ośrodkiem artystycznym a jej uczniowie maja na swoim koncie wiele dokonań Tu poznał swoja przyszła żonę i najbliższego współpracownika Lidie Minticz (1920-1994). Po wojnie studiował na Wydziale Architektury Politechniki Krakowskiej i w krakowskiej ASP. Poza tym był słuchaczem Warsztatu Filmowego Młodych Antoniego Bohdziewicza, a Lidia studiowała jednocześnie malarstwo w ASP w Krakowie, architekturę na Politechnice Krakowskiej i była słuchaczem Instytutu Filmowego w Krakowie.
W czasie wojny współpracował z Tadeuszem Kantorem w jego Teatrze Podziemnym. Miał wiele zainteresowań i pasji, ilustrował książki dla dzieci, był autorem plakatów i prowadził w latach 1945-48 klub jazzowy w Krakowie, był też fanem i znawcą komiksu. Można powiedzieć, że pod wieloma względami wyprzedzał swoja epokę. Był częstym gościem Piwnicy pod Baranami, ale nigdy tam nie występował. Był natomiast członkiem Grupy Krakowskiej, oficjalnie działającej od 1957 r. a wcześniej będącej grupą towarzysko artystyczna. Brał udział w słynnej wystawie Grupy Młodych Plastyków w (1946) , wraz z Maria Jarema, Tadeuszem Kantorem, Jadwigą Maziarską, Kazimierzem Mikulskim i Jerzym Nowosielskim. Rysował dla „Przekroju”.
Wraz z żoną Lidią stworzył ponad 170 scenografii teatralnych i 9 filmowych. Kinowe scenografie powstały przede wszystkim we współpracy z Wojciechem Jerzym Hassem, również uczęszczającym w czasie wojny do Kunstgewerbeschule. Stworzyli razem ze Skarżyńskim 7 filmów, m.in. „Rękopis znaleziony w Saragossie”, „Lalkę” i „Sanatorium pod klepsydrą”. Filmy te powstawały ze scenopisem ilustrowanym rozrysowywanymi przez Skarżyńskiego obrazkami, stąd może ich wyjątkowe wyrafinowanie plastyczne. Natomiast wraz z żoną, we dwoje pracowali nad scenografią i kostiumami do „Historii żółtej ciżemki” w reżyserii Sylwestra Chęcińskiego. Film ten wydaje się dziś szczególnie wyjątkowy, bo był debiutem innej znanej postaci, 11-letniego wówczas Marka Kondrata.
Po wojnie Skarżyńscy pracowali w krakowskim Teatrze Groteska, założonym przez Zofię i Władysława Jaremów i wystawiającym spektakle dla dzieci, ale i Brechta, Mrożka i Gałczyńskiego. Była to ucieczka przed socrealizmem, miejsce dla outsiderów i jedno z najoryginalniejszych zjawisk polskiego teatru. Teatr lalkowy uważany za zjawisko podrzędne i nie poddany wnikliwej kontroli władz dawał większą swobodę twórczą artystom. W 1958 r. Skarżyńscy zadebiutowali jako scenografowie w Starym Teatrze.
Wszystkie spektakle podpisywali wspólnie, trudno nawet powiedzieć, kto rysował projekty - zwykle zresztą bardzo starannie i precyzyjnie wykonane, same w sobie będące dziełami sztuki.
Ich scenografie były przede wszystkim inspirującymi wizjami malarskimi, doskonale operowali światłem i kolorem. Potrafili w ten sposób uzyskiwać efekt pogłębionej sceny. Większość ich prac nosiła znamiona surrealistycznego widzenia świata, a w wielu spektaklach pojawiały się cytaty ze znanych surrealistycznych dzieł - obrazów takich artystów jak: Giorgio de Chirico, Max Ernst i Paul Delvaux, a twórczość ich związaną była nierozerwalnie z Krakowem.


Projekty kostiumów autorstwa Lidii i Jerzego Skarżyńskich

Zofia Wierchowicz (1924-1979) malarka, scenograf, reżyser; studiowała w Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych w Warszawie jednocześnie pracując w Teatrze Dzieci Warszawy, Teatrze Polskim, Ateneum i Ludowym jako asystentka Andrzeja Sadowskiego i projektantka kostiumów. Wykładała historię kostiumu w Szkole dla Instruktorów Teatrów Niezawodowych. Współpracowała m.in. z Teatrem Powszechnym, Teatrem Ziemi Mazowieckiej w Warszawie, Teatrem Polskim w Bydgoszczy, Teatrem Dramatycznym w Szczecinie, Bałtyckim Teatrem Dramatycznym w Koszalinie oraz Operą w Poznaniu, Warszawską Operą Kameralną i Teatrem Muzycznym w Krakowie. Jej nazwisko kojarzone jest ze słynnymi realizacjami sztuk Szekspira, których często była inscenizatorem. Współpracowała przy nich z reżyserami - Tadeuszem Aleksandrowiczem oraz Janem Maciejowskim. Jej prace to także realizacje operowe i baletowe m.in. „Tristan i Izolda” (1969), „Dama Pikowa” (1969), „Koronacja Poppei” (1976), „Romeo i Julia” (1970). Realizacje te wygrywały wielokrotnie festiwale teatralne a Zofia Wierchowicz była laureatką wielu nagród. Otrzymała I nagrodę na II Międzynarodowym Triennale Scenografii Teatralnej i Kostiumów w Nowy Sadzie (1969) oraz Złoty Medal na Praskim Quadriennale za charakterystykę postaci ujętą w kostiumie (1971).

Projekty Zofii Wierchowicz

CSP organizuje lekcje pokazowe dla uczniów, podczas których mogą zapoznać się z scenografia teatralną. Sama zwiedzałam wystawę podczas jednej z takich lekcji. Reakcje dzieci odkrywających świat iluzji teatru są bardzo szczere, głośno pytają „a dlaczego ta suknia jest taka brudna?”, oprowadzający po wystawie pracownik Centrum wyjaśnia, że chociaż suknia ma 30 lat, to nie jest brud tylko farba, która udaje brud i celowo wymalowano nią kostium. Podobna sytuacja powtarza się przy kolejnych eksponatach, pytaniom nie ma końca. Dorośli nawet jeśli nie wiedza, raczej nie będą tak śmiało pytać. Szkoda więc, że wystawa nie ma katalogu, a zwiedzającym nie rozdaje się krótkich notatek biograficznych twórców, których prace oglądają. Wystawa jest skupiona na fenomenie teatru szekspirowskiego, sztukach, które mimo upływu czasu pozostają nadal aktualne i znajdziemy je w repertuarze większości teatrów. Ja zachęcam do spojrzenia na wystawione tu eksponaty z całkiem innej perspektywy, bo patrząc przez pryzmat projektantów. To wyjątkowa okazja do tak bliskiego kontaktu z ich twórczością.
Dodam, że jest to druga z cyklu wystaw podsumowujących 25-letni dorobek kolekcjonerski Centrum, jedynej tego typu placówki w kraju. Pierwsza wystawa z wyżej wymienionego cyklu, pod tytułem „Najcenniejsze” przedstawiała dorobek ponad 40 z 116 najwybitniejszych współczesnych scenografów polskich, których prace zgromadzone są w kolekcji Centrum.
Na powierzchni około 450 m² zobaczymy nie tylko szkice, które służą na etapie przygotowania kostiumów do spektaklu i nie są znane widzom, ale i kostiumy, które zwykle ogląda się z pewnej odległości a tu znajdują się na wyciągnięcie ręki. Daje to niepowtarzalna okazję do obcowania z tą dziedziną sztuki. Można podejrzeć warsztat, przeczytać na wszywce z jakiego spektaklu pochodził kostium, dotknąć materiału, zobaczyć jak wykończono szwy i obłożenia, poczuć atmosferę panującą za kulisami i w pracowniach scenografów. I odbyć małą podróż w czasie, bo cześć materiałów pochodzi z lat 60-tych i 70-tych. Część projektów nie została zrealizowana, jak „kostiumy Lidii i Jerzego Skarżyńskich do „Hamleta” w reżyserii Konrada Swinarskiego. Prace nad spektaklem w 1975 r. przerwała śmierć reżysera.
Kto nie zdąży zobaczyć „Wiele hałasu o nic…”, powinien koniecznie zarezerwować sobie czas i nie przegapić kolejnej z cyklu wystaw, poświęconej wpływom hiszpańskim.


Tekst Agnieszka Kloc, fotografie Maciej Kloc, 2011 r.